Zielony szlak z Jabłonki na Babią Górę zawsze mnie intrygował. Nigdy nie szłam tym wariantem, bo logistycznie trudno było taką wycieczkę rozegrać. Dodatkowo, szlak jest bardzo długi, gdyż dojście na Królową od południa zabiera 7 godzin. Skoro nie pieszo, to może rowerem? Tak samo atrakcyjnie, a szybciej.
Po pięknym inwersyjnym wschodzie słońca parkujemy we wsi. Zielony szlak z Jabłonki zaczyna się w pobliżu niewielkiego „rynku” z restauracją. Początkowo prowadzi drogami ponad miejscowość, a potem szutrem między polami.
Wreszcie zaczyna się przestrzeń, obserwowana czujnie przez wyrastającą przed nami Babią Górę. Pyszni się na horyzoncie i podkreśla swą wielkością, kto tu rządzi. Tatry, dla kontrastu, mamy dziś pod słońce, a i kłębią się jeszcze pod nimi mgły pogarszające widoczność.
Ze znakami dziś są pewne problemy, dlatego zielony szlak z Jabłonki tracimy przed Lipnicą Małą. Akurat w lasku, gdzie nowy przebieg nie zgadza się ze starym, więc przedzieramy się przez zachaszczone łąki do drogi.
Po wyjeździe nad wieś będziemy się poruszać grzbietem między Lipnicą Małą a Wielką. W polach, gdzie nie ma za wiele drzew, trudno o orientację, stąd szlaku pilnujemy dziś bardzo czujnie. Orawa ciągle funduje nam rozległe widoki na Beskid Żywiecki, Działy Orawskie, niewyraźne Tatry i Magurę Orawską, zza której wyglądają Wielki Chocz i Fatra.
W końcu przecinamy drogę łączącą obie Lipnice i po wytrwałym pedałowaniu docieramy do przysiółka Kiczory. Szuter i leśna droga prowadzą nas do asfaltu, który po długiej jeździe po nierównościach daje wreszcie wytchnienie. Na Stańcowej Polanie porzucamy zielony szlak z Jabłonki, który stąd prowadzi wprost na Babią Górę. Kiedyś przyjedziemy tu, by przejść go pieszo.
Polana Stańcowa wita nas dość rozwiniętą infrastrukturą turystyczną i ludźmi z niej korzystającymi. Początkowo chcieliśmy wracać przez Działy Orawskie, szlakiem granicznym, ale postanawiamy zostawić go sobie na następny raz. W zamian zobaczymy atrakcje oferowane przez Lipnicę Wielką.
Teraz czeka nas tylko przyjemny zjazd z przystankami przy dzwonnicach loretańskich, których jest tutaj sporo, kapliczkach i kościele w Lipnicy Wielkiej.
Na przyświątynnym cmentarzu znajdziemy jeszcze kilka nagrobków ze słowackimi napisami. Wśród nich ukrywa się niepozorny grób Piotra Borowego, gazdy orawskiego, działacza niepodległościowego, który optował za przyłączeniem tych ziem do Polski.
Przejazd nad wyraz ruchliwą drogą 962 to już wątpliwa przyjemność. Sporo osób skorzystało z pięknej pogody i rozwija nadmierną prędkość na tej widokowej przecież szosie.
Nie lepiej jest w ruchliwej Jabłonce. Z ulgą docieram tam wreszcie, kończąc dwudniową objazdówkę po Orawie. Znamy ją już lepiej, ale jeszcze na pewno wrócimy!