W tym roku do jesieni nie mieliśmy szczęścia – nie udało się trafić na ładną pogodę w porze najintensywniejszych kolorów liści. W czasie październikowych dni dominowały mgły, mgiełki i szaroburość.
Świt. Zza szyb samochodu, w drodze w Gorce
Większość liści zasiliła już jesienne dywany, gdy przyszedł nad wyraz pogodny listopadowy weekend. Chciałam pojechać gdzieś dalej niż w nasze „okołodomowe” Beskidy. Padło na Gorce i ich „niziny”. Po wiosennej wycieczce w okolicach Rabki, gdzie nie wspięliśmy się na oszałamiające wysokości, ale wałęsaliśmy się po polach i łąkach, zachciało mi się czegoś podobnego. Zalesione, porośnięte iglakami najwyższe partie Gorców jakoś mi się nie uśmiechały o tej porze roku. Niższe odkryte tereny wokół gorczańskich miejscowości dawały szansę na przyjemny listopadowy spacer. Bez spiny, bez zdobywania szczytów, bez bicia kilometrów. Ot, w sam raz tyle, by zmieścić się w krótkim jesiennym dniu.
Po raz pierwszy mieliśmy też „liznąć” Gorców od strony Zakopianki. Sama droga nie zachęcała do nadmiernej eksploracji, ale nigdy z tamtego kierunku nie ruszaliśmy w góry, więc trzeba było sprawdzić, jak z tej strony się prezentują. Pod Zakopiankę planowaliśmy podejść z Rabki, a z Rdzawki na Maciejową.
Wymyślona przeze mnie trasa, oprócz sąsiedztwa owej ruchliwej drogi przez pewien „szlakowy” czas, miała dwa mankamenty – kilka miejscowości po drodze, więc i ryzyko widoków na wioski i betonowe klocki domów. Ponadto zmuszała do zdobywania wysokości, jej tracenia przy zejściach i kolejnej wspinaczki na grzbiet rozdzielający jedną wieś od drugiej. Taka górska sinusoida.
W Rabce jesteśmy koło dziewiątej. Parkujemy na placu koło przystanku busów. Wokół pustki, kolejny raz mam wrażenie, że Rabka to wymarła miejscowość. Szybka kawa w samochodzie, bo na zewnątrz, mimo słońca, jeszcze zimno i już ruszamy w stronę parku zdrojowego. Tam łapiemy żółte znaki szlaku zmierzającego do Piątkowej. Tym razem potraktujemy go nieco po macoszemu i zbytniej wierności mu nie dotrzymamy.
Na razie mijamy pustawy o tej porze park, przechodzimy na drugą stronę Poniczanki i docieramy w pobliże parkingu pod leśniczówką. Tu na dłuższy czas żegnamy się z żółtym szlakiem, wybierając drogę wiodącą na wprost. Po chwili pojawia się mostek, przez który prowadzi ścieżka widokowa, lecz i tu nie skręcamy w las, wybierając w zamian jak najdłuższe wygrzewanie się na polanach otaczających Krzywoń. Mijamy kilka nowych domów, zostajemy obszczekani przez kolejne miejscowe burki, by w końcu dotrzeć do grzbietu zwieńczonego ludową kapliczką z widokami na otoczenie Rabki oraz Babią Górę i pasmo Polic.
Pierwsze rozleglejsze widoki z grzbietu z kapliczką
Babia Góra będzie dziś stałym gwoździem programu. Widok spod kapliczki na Krzywoniu
Punkt widokowy Grabowskie Pola. W dole, za pierwszą kępą drzew, „mapowy” szczyt Krzywonia
Czas wejść w las. Schodzimy w dół, przechodzimy przez Pocieszną Wodę i skręcamy w prawo, w leśną drogę. Wkrótce doprowadza nas ona do czarnego szlaku narciarskiego, za którym wychodzimy na szczyt z kapliczką. Według mapy to Krzywoń. Na ławce pod świątkiem siedzi już jakiś turysta. Wymieniamy kilka uwag na temat hałasów dobiegających tu z, wcale nie takiej bliskiej, Zakopianki i ruszamy dalej. Przed nami kolejna polana i kolejne krótkie podejście. Skoro właśnie minęliśmy szczyt, powinno być w dół, a nie w górę! Coś tu nie tak jest z tym Krzywoniem…
Podchodzimy na punkt widokowy na mapie oznaczony jako Grabowskie Pola. Poza Babią Górą i Policami widać Pasmo Podhalańskie oraz wierzchołki Beskidu Wyspowego – Luboń z polaną Surówki, Lubogoszcz, Śnieżnicę i Ćwilin. Większość drzew potraciła już liście, bronią się tylko brzozy. W dzisiejszym słońcu lśnią prawdziwym złotem i swym intensywnym kolorem przypominają, że jesień jeszcze nie dała za wygraną.
Pierwszy widok na Tatry – pod słońce
Polanka, którą osiągamy po przecięciu żółtego szlaku. Gorczański grzbiet z Maciejową, z lewej Śnieżnica i Ćwilin w Beskidzie Wyspowym
Wkrótce ścieżka wchodzi w iglasty, przyjemny las. Ciągle idziemy lekko pod górę, by na skraju kolejnej polany spotkać dochodzące tu z lewej strony żółte znaki. Przecinamy je tylko, by podejść na niedaleką górkę porośniętą brzozami. Według niektórych to tu znajduje się faktyczny wierzchołek Krzywonia. Poza ławeczką zajętą akurat przez dwie niewiasty okolica oferuje widoki na Tatry (pod słońce) i główny gorczański grzbiet z Maciejową będącą naszym celem.
W kępce brzóz po prawej ukrywa się, według niektórych, „prawidłowy” szczyt Krzywonia
Zejście ze szczyciku wiedzie przez kolejną polanę. Po prawej, przy granicy lasu, biegnie żółty szlak, do którego wkrótce dołącza nasza ścieżka. Jeszcze krótki marsz u podnóży Piątkowej Góry i już widzimy ekrany Zakopianki. Właściwie moglibyśmy skrócić sobie drogę i do zielonego szlaku przejść na przełaj, przez Piątkową (i broniące jej pastuchy), ale mam ochotę zobaczyć znajdujący się przy szosie kościół pw. Świętego Krzyża. Wiele razy mijaliśmy go, jadąc Zakopianką, więc wreszcie będzie okazja, by przyjrzeć mu się z bliska.
Kościół pod wezwaniem Świętego Krzyża.
Terytorialnie kościół znajduje się w Chabówce, choć określenie „na Piątkowej Górze”, przez wzgląd na położenie, bardziej tu pasuje. Niewielką jednonawową świątynię otacza kamienny mur. Zerkam zza krat do wnętrza ozdobionego polichromiami. Zrekonstruowano je po zniszczeniach kościoła w latach 90. spowodowanych podpaleniem.
Podchodzące pod Obidową zabudowania Rdzawki widoczne z Zakopianki
Niedaleko, po drugiej stronie drogi, wypływa źródło Pociesznej Wody mające, według ludowej legendy, właściwości uzdrawiające. Dziś nie popróbujemy tej cudowności, gdyż czas ruszać dalej. Szkoda byłoby złazić do Rabki po ciemku.
Zostawiamy po lewej wierzchołek Piątkowej, by wyjść na polany. W drodze do Rdzawki towarzyszą nam kapliczki drogi krzyżowej
Widok z Rdzawki na Maciejową z bacówką. Najpierw musimy jednak przejść przez Świńską Górę do Ponic
Początkowo wzdłuż ekranów, potem rozległymi łąkami, schodzimy do wsi, trzymając się odtąd zielonych znaków. Szlak z Rdzawki na Maciejową prowadzi przez Ponice, co oznacza, że jeszcze trochę poschodzimy i jeszcze więcej się powspinamy. Przed nami jednak najprzyjemniejszy odcinek dzisiejszej trasy – przejście przez Świńską Górę. Stopniowo i łagodnie nabieramy wysokości, idąc wciąż otwartymi przestrzeniami z widokami na Babią Górę, pasmo Polic i Podhalańskie, Beskid Wyspowy oraz grzbiet Gorców z Maciejową, Bardem i Jaworzyną Ponicką ciągnący się aż do Starych Wierchów. Do tego żółć brzóz złocących się w pełnym słońcu – pięknie jest!
Nad Rdzawką. Ze zbocza za doliną zeszliśmy, a po prawej Piątkowa przy Zakopiance
Rozległe ramię Lubonia Wielkiego
Maciejowa na wyciągnięcie ręki, ale jeszcze trzeba zejść w dolinę
Gorczański grzbiet ze zboczy Świńskiej Góry
Na wprost Piątkowa i Krzywoń, a po lewej, niewidoczna na zdjęciu, Babia Góra i Pasmo Polic
Na Świńskiej Górze
Zejście ze Świńskiej Góry w stronę Ponic
Na zielonym szlaku z Rdzawki na Maciejową
Jesienna sielanka z Luboniem w tle
Świńska Góra oznacza przerwę w wędrówce. Jest tak ciepło, że bez problemu można posiedzieć dłuższą chwilę, rozkoszując się jesiennymi panoramami. Mijaliśmy już pędzące w dół owce; gdzieniegdzie widać też inne stada. Już dawno po jesiennym redyku, a te jeszcze pasą się na halach. Pogoda zdecydowanie na to pozwala.
Pod słońce, które wydobywa kolory z brzóz
Luboń Mały i polana Krzysie (Surówki)
Nad Ponicami
Za Świńską Górą skręcamy ku Ponicom. Tym razem przejście przez wieś jest krótkie, bo zmieniono nieco przebieg szlaku zielonego, oszczędzając nam tuptania po asfalcie.
W dole Ponice, a przed nami ostatnie podejście
Dość stromo podchodzimy pod granicę lasu, trawersujemy Sołtysi Trubacz i dochodzimy do czerwonego szlaku pod Maciejową. A tam – inny świat! Tłumy korzystają z pięknej pogody, okupując polanę pod schroniskiem i łąkę poniżej. Od tej pory, schodząc do Rabki, będziemy wędrować (z małą przerwą na kawę na rozsłonecznionej polanie) w towarzystwie innych.
Wytrzebiono las, więc przed Maciejową są też jakieś widoki
Na Maciejowej
Beskid Wyspowy z polany przy bacówce
Babia Góra spod schroniska
Złapawszy ostatnie promienie słońca przy małej czarnej, mijamy Tatarów i wychodzimy na rozległe pustacie nad Rabką.
Czyżby Wielki Chocz?
Im niżej, tym lepiej widać Beskid Wyspowy.
Luboń Wielki, Szczebel, Lubomir, w środku Lubogoszcz, za nim Wierzbanowska Góra, po prawej Śnieżnica i Ćwilin
Nad Śnieżnicą i Ćwilinem nieco smogowo
Słońce jest już nisko, a ton wieczorowi nadają znów podświetlone nim brzozy, zmieniające swą barwę na pomarańczowy.
Słońce powoli zaczyna zachodzić
W towarzystwie Babiej Góry i Pasma Polic, zostawiając po lewej czubeczki Tatr, żegnamy fantastycznie spędzony dzień pięknym zachodem.
Czubki Tatr i szarości wieczoru
Babia Góra jeszcze świet(l)nie się broni
Udała się ta jesienna wycieczka! A szlak, a szczególnie odcinek z Rdzawki na Maciejową jest godny uwagi. Świńska Góra, wbrew nieciekawej nazwie, to piękna miejscówka!
Uważnie przeczytałem całą relację z „mapy.cz” w ręku. Fajna beskidzka pętla. Zawsze miałem problem z wycieczką na Maciejową, bo to za blisko od Rabki a szlak stamtąd na Turbacz wydaje się być nudny zwłaszcza jak się go porówna z innymi trasami na tę górę. Nie miałem tej Maciejowej z czym połączyć, a to fajne miejsce.
Czemu szlak omija Krzywoń? Ostatnio coraz częściej zauważam, że szlaki w Beskidach omijają czasem ciekawe miejsca prowadząc mniej interesującymi drogami, ostatnio miałem takie wrażenie schodząc z Jasienia na Przysłop. Czy ma to jakiś związek z własnością gruntów?
Sama Maciejowa i dojście na nią od Rabki jest przyjemne, ale rzeczywiście dalszy szlak w stronę Turbacza nudnawy. A tu wyszła piękna wycieczka i ta niepozorna Maciejowa była jej głównym celem.
Nie wiem, co z tym Krzywoniem. Szlak żółty prowadzi w większości lasem, jest tam jeszcze ścieżka dydaktyczna 'Uroczysko Krzywoń”, ale też w większości chyba prowadzi przez las. Jest także szlak narciarski. Najatrakcyjniejsze wydają się właśnie ścieżki przez Krzywoń, ale dlaczego pominięto go przy wyznaczaniu szlaku, to nie mam pojęcia. W sumie trasa przez ten szczyt prowadzi nieco naokoło, a żółtym szlakiem szybciej przejdzie się do Piątkowej.
Piękne to zdjęcie 'tytułowe’ światło pięknie zagrało. Bardzo ciekawe rejony, ja myślałem, że byłaś w innych rejonach Gorców. Bardzo fajna okolica!
Rzeczywiście to nietypowe tereny, mało kto pewnie pomyśli o nich jako o pierwszym wyborze. A o jakich rejonach Gorców myślałeś w kontekście mojej wycieczki?
A mi się pomylił szczyt z Sądeckim Koziarzem jak napisałaś o podobnej nazwie szczytu.
Chodziło mi o podobieństwo nazwy Krzywań (na Orawie, gdzie byłeś) i Krzywoń (w Gorcach) :).
Teraz to wiem, teraz po przeczytaniu relacji 😉
Wiem, że za trudna zagadka ;).