Styczniowe wyjścia w góry czas zacząć! Wtorek pogodowo zapowiada się bosko, więc grzechem byłoby go zaprzepaścić. Tym razem jadę sama, a że zimą solo nie zapuszczam się daleko, wybieram szczyty wokół Bielska-Białej. Wstępny plan jest, resztę będę modyfikować na bieżąco.
Pierwsza modyfikacja nadchodzi szybko. Mój autobus jest lekko spóźniony, miejska „ósemka” odjeżdża mi sprzed nosa, więc lecę na „jedynkę”. Pod różne szczyty wokół Bielska mogę podjechać komunikacją miejską i podmiejską, z czego zdarza mi się korzystać. Rozwiązanie ma sporo plusów: nie muszę planować szlakowych pętli i martwić się o parking. A że ostatnio rozszerzono w Bielsku strefę płatnego parkowania, jest ryzyko, że „mój” parkingowy bezpłatny placyk będzie zajęty, więc samochód zostaje w domu.
W Cygańskim Lesie wybieram żółty szlak, by przypomnieć go sobie po dłuższym czasie.
Jest mroźnie, więc raźnie ruszam przed siebie, by rozgrzać się szybkim marszem. Bardzo przyjemnie idzie się ośnieżonym lasem; po ostatnich roztopach to milusi widok!
Docieram do wiatki pod Kozią Górą. Miałam na nią nie iść, ale może będą fajne widoki? Gramolę się więc pod górę niebieskim szlakiem do drewnianej altanki na szczycie.
Schodzący mężczyzna informuje mnie, że widać dziś Tatry, więc kulam się do schroniska. Zimowe Tatry stamtąd już widziałam, ale to tylko dwa rzuty beretem, więc można podejść.
Tatry są, ale że spod schroniska miejscówka do ich fotografowania nie jest najlepsza, skupiam się na najbliższym otoczeniu.
Drzewa są bardziej zmrożone niż ośnieżone; mróz trzyma, ale śniegu napadało niewiele i to widać. Klasyczne zimowe zdjęcie gałązek musi jednak być.
Na szlakach ludzi prawie nie ma. Są za to konie.
Jeszcze gdzieś mi migają w lesie, gdy wracam na żółty szlak. Przede mną kolejne szczyty wokół Bielska, których dziś zaliczę pięć: Kołowrót i Szyndzielnia.
Za plecami pozostawiam Kozią Górę na tle Magurki Wilkowickiej.
Stokówka zabiera mi słońce, ale klimacik jest niezły.
W dole Bielsko pławi się w smogu.
Dziś omijam wieżę widokową, tym bardziej że spod schroniska na Szyndzielni też sporo można zobaczyć.
Trzy szczyty za mną, popołudnie, zastanawiam się, co dalej. Na Klimczoku byłam niedawno, ale kusi mnie ta słoneczna pogoda. Zresztą szlak między Szyndzielnią a Klimczokiem zimą jest bardzo przyjemny.
I to był bardzo dobry pomysł! Szlak zahacza dziś nawet o panoramy sudeckie, ale bliższe plany są równie atrakcyjne.
Już wcześniej w lesie trochę wiało, jednak dopiero na szczycie Klimczoka widzę, jak wiatr wzbija tumany śniegu. Pan biegacz w krótkich spodenkach pstryka mi pamiątkowe zdjęcie. Dziś na Klimczoku mogę porządzić sama.
Klasyczny widoczek ze szczytu.
Skrzyczne przyciąga wzrok. Będę tam jutro.
Spod schroniska mogę szybko zejść do Bystrej niebieskim szlakiem. Ale kusi mnie jeszcze słońce, więc wybieram drogę przez Magurę.
Tym oto sposobem zaliczam pięć szczytów na dzisiejszej wycieczce.
Do Bystrej dochodzę po zachodzie słońca. Autobus właśnie mi odjechał, podchodzę więc jeszcze trochę drogą, by zakończyć wycieczkę na zielonym szlaku przy przystanku Bystra Ławka.
A żeby nie mnożyć bytów, kilka zdjęć z poprzedniej wizyty na Klimczoku, sprzed miesiąca i sprzed odwilży pod koniec roku.
Jakoś nie miałam nigdy szczęścia do widoku ośnieżonej Magury i tym razem jest nieco lepiej. Od strony Szczyrku drzewa zrzuciły już śnieg, ale całość prezentuje się ładnie zimowo.
A mówią, że królowa jest tylko jedna…
Schodzimy także przez Magurę.
Śniegu jest chyba więcej niż teraz, na początku stycznia.
Tym razem wydłużamy wycieczkę, skręcając na żółte znaczki do chaty na Groniu i schodząc czarnym szlakiem w stronę Bystrej Śląskiej.
Wracając do samotnej styczniowej wycieczki: dzisiejszą wyprawę sponsorowały następujące szczyty wokół Bielska: Kozia Góra, Kołowrót, Szyndzielnia, Klimczok, Magura. Całkiem nieźle jak na górskie rozpoczęcie roku.
Mapa styczniowej wycieczki przez pięć szczytów:
Zazdroszczę Wam tych pięknych widoków na Tatry w Beskidach. W moich Sudetach tego nie ma 😉 Już sam widok na nie sprawia, że wycieczka musi być uznana za udaną 😉
Widać, że zima miała się bardzo dobrze 🙂
Akurat Tatry przy tej pogodzie są dobrze widoczne, ale nie zawsze tak jest.
A w Sudetach są inne rzeczy, których można zazdrościć. Każde góry mają swą specyfikę. 🙂
Ależ warunek się trafił!!! Jestem zniszczony :))
W tygodniu 🙂 Od razu się wyrwałam, gdy tylko zaświeciło słońce.