Na zakończenie wakacji postanawiamy wybrać się w najbardziej na północ wysuniętą część Wielkiej Fatry. Šípska Fatra, bo to o tej grupie górskiej mowa, zaliczana była wcześniej do Gór Choczańskich. Jej wapienne wierzchołki, z wyróżniającym się na czele Šípem, obserwowaliśmy rok wcześniej z położonej po drugiej stronie Wagu Kopy. Tym razem postanowiliśmy przekroczyć Wag i, w iście emeryckim stylu, pobuszować po Szypskiej Fatrze.
Na wyjazd po raz pierwszy zabieramy naszego czerwonego „osiołka” na kółkach, zatem już od samego początku jest wolno. Osiołek strzałą nie jest, więc jedziemy sobie spokojnie przez Słowację, by wczesnym popołudniem dotrzeć wreszcie do Rużomberoka. Dzisiejsza „rozruchowa” wycieczka nie jest długa, więc nigdzie nam się nie spieszyło.
Čebrať z mostu na Wagu
Parkujemy w znanym już sobie (i bezpłatnym!) miejscu blisko centrum. Szybka kawa na popodróżnicze rozruszanie i już zmierzamy, tym razem pieszo, w stronę dworca kolejowego.
Dworzec kolejowy w Rużomberoku
To tu zaczyna się czerwony szlak prowadzący na Predný Čebrať. Górujący nad miastem stożek (choć, widziany z innej perspektywy, stożka już nie przypomina) jest najbardziej na południe wysuniętym wierzchołkiem Šípskiej Fatry.
Widoki z podejścia na Čebrať
A w dole miasto
Za torami szlak czerwony rozgałęzia się. Na północ czerwone znaki prowadzą do zamku Likava i na Chocz. Ten sam kolor szlaku, w kierunku zachodnim, doprowadzi nas na Čebrať. Po początkowym odcinku drogą wkrótce wchodzimy w las i zaczynamy wspinaczkę, którą urozmaica rozległa „rekreacyjna” polana z wiatą i miejscem na ognisko. Potem znów jest las z fragmentarycznymi widokami na miasto i otaczające go szczyty, a pod koniec zakosy wyprowadzające na sam wierzchołek.
Skałkowo
Wierzchołek
Predný Čebrať (945 m n.p.m.) oferuje przede wszystkim widoki na leżące u jego podnóży miasto. Kto szuka w górach ucieczki od cywilizacji, ucieknie od niej tylko połowicznie. Dzisiaj nie mamy też co liczyć na rozległe panoramy. Pogoda, zgodnie z prognozami, nie jest najlepsza. Dobrze, że przynajmniej nie pada, choć na słońce rozjaśniające choć trochę otaczającą nas szarość, nie ma co czekać.
Predný Čebrať – widoki ze szczytu
Głównie na miasto
I tu w zasadzie powinien być już finisz naszej wycieczki, gdyż szlak na wierzchołku się kończy i w dół schodzi się tak samo, jak się wychodziło. Sęk w tym, że to nie najwyższy punkt tej góry i ten właściwy Čebrať, mierzący już ponad tysiąc metrów wysokości (1054 m n.p.m.), jest jeszcze przed nami. Na mapie wypatrzyłam prowadzącą w jego kierunku ścieżkę, a w jej istnieniu utwierdzają mnie tabliczki ze strzałkami znajdujące się na wierzchołku, na którym teraz stoimy. Informują, że idąc dalej, zawędrujemy na ten właściwy Čebrať i zejdziemy na łąki pod Radičiną. Z dzikimi ścieżkami wypatrzonymi na mapie różnie bywa w rzeczywistości, więc znalezione tabliczki bardzo nas cieszą.
Ścieżka na Čebrať w terenie istnieje i, jak cała dalsza trasa, jest oznaczona niebieskim kropkami. Nie pojawiają się one często, ale wyznaczają przynajmniej właściwy kierunek, co jest szczególnie przydatne przy zygzakowatym i stromym zejściu ze szczytu. Póki co na razie do niego się zbliżamy, idąc przyjemnie ponurym lasem i, fragmentem, skalnymi grzędami.
Ścieżką w stronę Czebratu
Wąskie przejścia skalnymi grzędami
Sam Čebrať widoków nie oferuje żadnych. Jego wierzchołek znajduje się w lesie, a o zdobyciu szczytu informują resztki tabliczek, którymi „udekorowano” tutejsze drzewo. Zatrzymujemy się tu na moment, ale w dalszą drogę szybko wygania nas chłód.
Resztki tabliczek na wierzchołku Čebraťu
Widoków nie ma, ale skoro najwyższy, to jest i zdjęcie
Czas na zejście. Dość szybko udaje nam się zgubić ścieżkę i początkowo schodzimy nieco inaczej, niż wynika z mapy, w kierunku północno-wschodnim, po ścieżce zostawionej po wyrębach. Dzięki temu możemy podziwiać chmurne widoki na zamek Likava i na Liptów z Liptovską Marą na horyzoncie. Tam są nawet jakieś plamy jasności!
W dole za to buduje się jakaś ekspresówka. Ciekawe, czy ma to związek z powstającym pod Čebraťem i sąsiednimi górami tunelem drogowym?
Zamek Likava
Panorama Liptowa
Gdy szeroka szutrowa droga zmienia swój kierunek i nagle zaczyna opadać w dół, porzucamy ją na rzecz trawersu grzbietu Čebraťu. Takim oto sposobem docieramy do niebieskiej kropki i zygzaków ścieżki „mapowej”. Ścieżka to może jednak za dużo powiedziane, bo momentami jej nie ma i schodzimy „na krechę” szukając tych miejsc, gdzie jest mniej stromo. Zejście jest nieco karkołomne, ale dajemy radę.
Jak zwykle zdjęcie nie oddaje stromizny zejścia
Wreszcie wątpliwa przyjemność z pokonywania stromego odcinka się kończy i wychodzimy na rozległe Dubovské lúky. Szkoda, że nie ma pogody i sąsiednie wierzchołki toną w mgłach, bo miejsce to jest upstrzone wieloma szałasami na siano i nawet przy tej szarówce prezentuje się malowniczo.
Dubovské lúky. Widok w stronę Radiciny
Dubovské lúky. Čebrať w mgielnej czapce
Mglisto, ale ładnie. Miejsce ma potencjał!
Szałasy. Zdarzył się nawet jeden z lustrem!
Stąd można nieoznakowaną ścieżką zejść na wschód do Likavki, iść za czerwonymi znakami na północ na kolejne wierzchołki Šípskiej Fatry – Radičinę i Kečky lub, również czerwonym szlakiem, zejść do dzielnicy Rużomberoka – Rybárpole. Tak też czynimy i my.
Zbliżamy się do cywilizacji
Dalsza część trasy prowadzi przez las i przez dość przygnębiające okolice Rybárpola. Docieramy do końca (początku) czerwonego szlaku i przy pierwszej sposobności przechodzimy kładką na drugą stronę Wagu, opuszczając romskie osiedla. Jeszcze tylko krótkie przejście przez Rużomberok i już docieramy do samochodu. Miasto zwiedzaliśmy już parę lat temu i tym razem przeszliśmy się tylko, w ramach przypomnienia, po okolicach placu A. Hlinki. Zabytki zabytkami, ale i tak najbardziej podobały nam się witraże i płaskorzeźby w stylu czasów „słusznie minionych” na jednym z zakładów. A może to była szkoła?
Rybárpole
Lud pracuje, lud się bawi. Płaskorzeźby
Witraże, choć w podobnym stylu, wyglądają na nowoczesne
W Rużomberku
Na nocleg zatrzymujemy się za Valaską Dubovą. Jutro w planach kolejny szczyt Szypskiej Fatry, choć prognozy nie nastrajają optymistycznie…
Tak przedstawia się mapa naszej wędrówki, gdyby ktoś w przyszłości chciał skorzystać.
Całości szlaku, ze względu na wykorzystanie ścieżek, nie da się zaznaczyć, ale schemat powinien wystarczyć. Podejście na Predný Čebrať i Čebrať nie nastręcza większych trudności, a ścieżka na ten drugi szczyt jest dość dobrze widoczna w terenie. W razie czego szukajcie niebieskiej kropki! Gorzej jest z zejściem w kierunku Dubovskych lúk, gdyż bywa stromo. Z Rybárpola do centrum można już dojść według własnego uznania.