Pohronský Inovec (Hroński Inowiec) to pasmo pochodzenia wulkanicznego leżące między Nitrą a Hronem. Atrakcją tych gór jest duża ilość polan, które jeszcze niedawno służyły wypasowi oraz malownicze przysiółki zwane sztalami na północnych stokach Inowca.
Najwyższym szczytem pasma jest Veľký Inovec, który zamierzamy dzisiaj zdobyć. Najpierw jednak trzeba przywitać dzień, jeszcze na polanach Trybcza.
A dzień witam dziś wcześnie, bo zaplanowałam sobie wschód słońca na naszej noclegowej łące. Wstaję jeszcze przed, gdy cała okolica śpi, a jedynym towarzyszem moich porannych spacerów z aparatem staje się mały dzik raźnie sunący przez wysokie trawy.
Niestety słońce robi mi dziś psikusa, bo całe niebo jest czyste i tylko nad wschodem, tam gdzie ma wzejść, zalega warstwa chmur. Łatwo się nie daję i czekam, aż trochę zacznie zza nich przebijać. A potem robię najrozsądniejszą rzecz, jaka nasuwa się sama – idę spać.
Gdy wstajemy rano, aura jest już odmienna, a łąka pełna słońca.
Po prawej w tle zamek hruszowski, który odwiedziliśmy wczoraj wieczorem
Zwijamy się więc i ruszamy na nasz ostatni odcinek Ponitrzańskiej Magistrali – w stronę wioski Jedľové Kostoľany. Stąd szlak prowadzi dalej na północ aż do Veľkégo Pola, gdzie kończy się Trybecz, a zaczyna Ptacznik. My tym odcinkiem już nie pójdziemy, bo zmieniamy pasmo na Pohronský Inovec.
Z widokami na Trybecz w stronę Nitry
W Jedľovych Kostoľanach jest wiosennie i przyjemnie.
Widok na Jedľove Kostoľany z zielonego szlaku do Veľkej Lehoty
Ktoś zagaduje, gdzie idziemy i kwituje rozmowę stwierdzeniem, że jest ciepło. Na otwartym terenie rzeczywiście nieźle grzeje, więc od czasu do czasu przyjemnie jest zanurzyć się w las. Tym bardziej, gdy niemal przed nosem nagle przelatuje ci sowa, a kolejna siedzi na gałęzi na sąsiednim drzewie.
Sowie spotkanie
Polanki przed Veľką Lehotą
Potem znów są super łąki.
W Veľkej Lehocie jakiś starszy pan wydaje się zachwycony faktem, że nie przyjechaliśmy samochodem, jak większość, a używamy własnych nóg do transportu. Kolejny, bez pytania, pokazuje nam, gdzie jest wiejski bar. Jakby wyczuł, że to właśnie tu chcemy sobie zrobić piwną przerwę przed wejściem na Wielki Inowiec.
Dmuchawce, latawce, wiatr…
Bary na Słowacji mają swój specyficzny klimat. Wyglądają jak wiejskie kluby, które pamiętam z dzieciństwa i gromadzą bardzo oryginalną klientelę. Wszyscy, którzy siedzą lub zaglądają do przybytku w Veľkej Lehocie, są przykurzeni, przyszarzali, ubrani w byle jakie ubrania, wyluzowani i zaznajomieni ze sobą, co bardzo nam się podoba. Patrzę na tych ludzi i uśmiecham się pod nosem, a szczególną moją sympatię zaskarbia sobie starszy pan, który wygląda, jakby właśnie wyszedł z gołębnika. Siwe włosy zdaje się mu ozdabiać pasie piórko – tak urokliwą ma fryzurę.
Veľká Lehota. Malownicza wioska gdzieś między górami
Z wioski ruszamy asfaltem na południe, do miejsca, gdzie swe źródła ma rzeka Žitava. Gdzieś w łąkach, przy mokradełku rzeczywiście jest tablica z informacją, ale typowego źródełka tu nie ma. Znajduję go jednak ze sto metrów dalej, choć tu już oznaczeń brak.
Biała tablica w dole informuje o źródłach Żytawy
Już tutaj, na rozległych łąkach, jest ładnie. Najlepsze widoki dzisiejszego dnia oferuje jednak niepozorny położony nieco dalej Kamenný vrch. Szczyt znajduje się niedaleko niebieskiego szlaku, na który weszliśmy po odwiedzeniu źródeł Żytawy. Dookolna panorama obejmuje pasmo Trybecz, Poważski Inowiec, Ptasznik i Góry Szczawnickie. Ponoć można stąd zobaczyć też Niżne Tatry.
Są skałki, jest i szczyt Kamennego vrchu
Oprócz widoków na góry są też te lokalne – na wioskę w dole. Czerwone dachy zabudowań ładnie komponują się z zielenią polan, których tu nie brakuje. To zdecydowanie jedno z najfajniejszych miejsc na naszej trasie.
Widok na Ptacznik
Góry Szczawnickie
Najbardziej kolorowo jest w stronę wioski
Tam idziemy. W stronę Wielkiego Inowca
Po powrocie na szlak niebieski kontynuujemy nim marszrutę aż do końca, pod Veľký Inovec.
Po drodze mijamy piękną, rozległą polanę, a potem, już lasem, dochodzimy do łąk przed szczytem, gdzie można znaleźć źródełko i zaopatrzyć się w wodę.
Stąd w kilka minut dochodzi się do chaty na Veľkom
Schronisko pod szczytem
Widoki spod schroniska. Na horyzoncie dobrze widoczne kominy elektrowni jądrowej w Mochowcach
Przyjaźnie nastawiony do mnie jest też schroniskowy psiak, który towarzyszy mi w drodze na sam szczyt. Po 5 minutach osiągam najwyższy wierzchołek naszych dzisiejszych gór – Veľký Inovec (901 m n.p.m.). Z andezytowych skałek szczytowych widoki są nieco ograniczone – te na południe, z wybijającymi się z horyzontu kominami elektrowni atomowej w Mochovach, lepsze były spod schroniska. Stąd za to ciekawie prezentują się Góry Szczawnickie. Zaglądam do książki wpisów i zauważam dwa polskie z poprzednich dni majówki. Widać, że Polacy wzięli się za Koronę Gór Słowacji.
Veľký Inovec
Widok na Góry Szczawnickie
Schodzę na dół już z pominięciem schroniska. Od tego momentu będziemy poruszać się po czerwonym szlaku Rudnej magistráli, która na tym odcinku trawersuje stoki Małego Inowca i po leśnym odcinku wyprowadza na rozległe Obycké lúky usiane domkami letniskowymi Słowaków.
Łąka ze źródełkiem na skrzyżowaniu szlaków. Ruszamy w stronę Małego Inowca
Jest sobota, więc wielu z nich krząta się przy chatkach. Trzeba przyznać, że ładne miejsce wybrali sobie na weekendowe wyjazdy.
Obycké lúky
Przechodzimy przez łąki aż do miejsca, gdzie jest nieco ustronniej. Dzień żegnamy zachodem słońca, który akurat łapie nas tutaj. Doprawdy, fajnie się złożyło, że dzisiejszego dnia udało się podziwiać i wschód, i zachód.
Jutro czeka nas już tylko zejście z gór i transport do Nitry. Nasz ostatni namiotowy nocleg znów wypada na łące. Czas spać.
Informacje praktyczne:
- Pohronský Inovec to niewielkie pasmo, którego zwiedzanie można połączyć z wędrówkami po sąsiednim paśmie Tribeč. Informacje, jak dostać się w góry Tribeč i do Nitry, która jest punktem wypadowym w ten region, znaleźć można w tym poście.
- Wyjście w Hroński Inowiec jest możliwe z kilku kierunków: od zachodu miastem wypadowym są Zlaté Moravce, do których bez problemu dostaniemy się z dworca autobusowego w Nitrze. Od granicy z Polską i Żyliny dojedziemy tam drogą 64 lub 65 (odcinki płatne, wymagana winieta) albo autostradą (winieta również wymagana) na Trenczyn.
- Od wschodu miejscem wypadowym w Pohronský Inovec może być Nová Baňa, od północy Malá Lehota, a od południa Tekovské Nemce.
- W trakcie wycieczki korzystaliśmy z zielonej mapy VKÚ Harmanec nr 137 Tribeč – Pohronský Inovec – Topoľčianky.
- Ciekawsza jest część północna tych gór z dużą ilością terenów otwartych i malowniczymi wioskami ukrytymi wśród wzgórz.
- W paśmie funkcjonuje jedno schronisko: chata na Veľkom
Inovci, skromny, ale klimatyczny górski obiekt. Warto przed wycieczką sprawdzić, czy w danym terminie jest otwarta. - Najwyższym szczytem pasma jest Veľký Inovec (901 m n.p.m.), który znajduje się na czerwonym szlaku pięć minut od schroniska. Pod szczytem spotykają się wszystkie szlaki przecinające Hroński Inowiec.
- Nasza trasa: łąki za Skýcovem – Jedľové Kostoľany (szlak czerwony). Tu żegnamy się z górami Tribeč i zielonym szlakiem zmierzamy do wsi Veľká Lehota. Wariantem zielonego szlaku idziemy na południe do źródeł Żytawy, potem asfaltową drogą do spotkania niebieskich znaków prowadzących z Malej Lehoty. Niebieskim szlakiem do łąk pod Wielkim Inowcem, czerwonym do schroniska i na szczyt. Zejście czerwonym szlakiem w stronę miasta Zlaté Moravce, biwak na polanie (Obycké lúky).
- Woda jest dostępna na łąkach między Małym i Wielkim Inowcem (tam, gdzie szlaki niebieski i żółty łączą się z czerwonym i zielonym) oraz na czerwonym szlaku w stronę Obyckych lúk. W miejscowościach Jedľové Kostoľany i Veľká Lehota są sklepy (w niedzielę nieczynne, w sobotę do 12) i bary.
- Ciekawe miejsca na szlaku: urokliwe wioski: Jedľové Kostoľany (nad wsią punkt widokowy Drieňová, w pobliżu Živánska veža) i Veľká Lehota (nad wsią od strony południowej źródła Żytawy); widokowa góra Kamenný vrch; liczne polany na szlaku (w tym rozległe Obycké lúky); szczyt Veľkego Inovca.
Schronisko wygląda sympatycznie i chyba dobra cena. Nie chcieliście tam spać?
Nastawialiśmy się na noclegi pod namiotem, chcieliśmy też iść jeszcze kawałek, by kolejnego dnia mieć mniej do przejścia. Nawet nie sprawdzałam dokładnie, czy schronisko jest otwarte (poza sezonem różnie z tym na Słowacji bywa), choć liczyłam, że będzie (weekend). W sumie ostatnio, o ile się da, stawiamy na samowystarczalność.