Wschód słońca w górach nie zdarza się na naszych wycieczkach często. W schronisku, skąd łatwiej go ogarnąć, ostatni raz nocowaliśmy lata świetlne temu. Wczesne pobudki, by dojechać na miejsce i gdzieś wyjść, jakoś nam nie w głowie. Zrywanie się o nieludzkiej godzinie ciężko by nam przyszło.
Dlatego więc, gdy wróciliśmy na Orawę pod koniec września, wybór miejsca noclegowego okazał się kluczowy.
Początek dnia i pierwsze widoki
Droga ku Tatrom
Zamarzył mi się wschód słońca i z poprzedniej wizyty tutaj miałam już upatrzoną miejscówkę. Do celu dwie minuty. Lepiej być nie może.
W stronę Beskidu Wyspowego
Przed świtem wstaję. Gdy podchodzę asfaltem na przełączkę nad wsią Bukowina-Osiedle, już wiem, że będzie nieźle i ten wschód słońca zapamiętam na długo. Nad górami wdać już różowawą poświatę, ale to, co najlepsze, dopiero przede mną. Płaskie orawskie tereny „zalane” są mgłą, z której wyrasta samotny tatrzański łańcuch. Istne Morze Tatrzańskie rozlało się dziś u stóp Tatr.
Skręcam w ścieżkę prowadzącą ku Tatrom, by poszukać jakiegoś dogodnego miejsca na fotografowanie. Nie jest to łatwe. Po lewej rozciągają się zabudowania Bukowiny, przede mną lasek, w dole, poniżej tego „płaskowyżu”, na którym stoję, kąpiące się w mgle, jak wyspy, orawskie wsie. W poszukiwaniu idealnej miejscówki na wschód słońca szukam jakiejś ścieżki przez zarośla, by być bliżej morza mgieł. Krzaki i drzewa trochę utrudniają i trzeba lawirować fotograficznie między nimi, ale jakoś (z pomocą pieńka) daję radę.
Wreszcie słońce wychyla się zza gór. Jest pięknie! Promienie stopniowo rozlewają się na okolicę i podświetlają mgliste obłoki w dole, ale mgła jeszcze długo się trzyma. Marudzę tu dłuższą chwilę, lecz w końcu wracam do drogi, by zobaczyć, jak widać teraz Tatry, niewidoczne z mej leśnej miejscówki.
Wieś powoli budzi się do życia. Ktoś przyprowadza na pastwisko krowę, słychać też pierwsze odgłosy nowego jesiennego dnia. Różowe kolory świtu ustępują miejsca pomarańczom i bieli, bo słońce staje się coraz mocniejsze.
Wschód słońca się skończył. Ale przede mną nowy obiecujący górski i słoneczny dzień. Już bez mgieł, za to Tatrami ciągle wyrastającymi na horyzoncie. I z Babią Górą piętrzącą się nad płaską Orawą z drugiej strony. Ale to do opisania kiedyś.
Babia Góra
No nie mam pytań! Klimat pierwsza klasa!
I tak było. Pierwsza klasa!
Ale ile to można patrzeć na te Tatry? 😀
Z tej perspektywy można popatrzeć! Z daleka to je nawet lubię ;).