Biegówki w Górach Bialskich to nasze tegoroczne odkrycie. Od paru sezonów jeździliśmy do Jakuszyc, ale w związku z zamknięciem miejsc noclegowych w tym sezonie „sprawa się rypła”. Za to, dla odmiany, napadało dużo śniegu, więc grzechem byłoby nie skorzystać z dobrodziejstw białej pory roku. Wystarczyło trochę poszperać, by dowiedzieć się, że biegówki w Górach Bialskich mają się dobrze. I to przynajmniej od paru lat.
Na biegówkową dwudniówkę wyruszamy w mroczną sobotę. Warunki na drogach okazują się całkiem dobre, aż do tranzytu przez Czechy. Chcąc skrócić drogę do Bielic, jedziemy przez Przełęcz Lądecką. I jest nieco stresująco.. W razie czego łańcuchy drzemią w bagażniku, ale na szczęście nie ma konieczności ich użycia.
Bielice – parking na końcu świata
Wzdłuż Białej Lądeckiej zmierzamy do Bielic, małej wioski wciśniętej w wąską dolinę i zbocza Gór Bialskich. Te ostatnie, według regionalizacji Kondrackiego i Czechów, są częścią Gór Złotych (Rychlebské hory), ale nie bądźmy drobiazgowi. Przyjechaliśmy na biegówki w Górach Bialskich i już!
W pobliżu leśniczówki, na końcu wsi, jest niewielkie miejsce postojowe, lecz my jedziemy jeszcze dalej. W okresie zimowym biegówkowicze mogą podjechać na leśny parking, który znajduje się u ujścia Bielawki do Białej Lądeckiej. Miejsca jest sporo, ale w weekendy warto i tu być wcześniej, bo szybko zaczyna ich brakować.
Choć pogoda nie zachęca do wyjścia (pada śnieg) i nie chce się opuszczać ciepłego samochodu, zakładamy narty na nogi i ruszamy. Na pierwszy ogień (i w celu rozpoznania) idzie trasa wzdłuż Białej Lądeckiej. To tereny po dawnym, nieistniejącym już, przysiółku Bielic (Nowa Biela), o czym przypomina stosowna tablica na początku drogi. Tu urodził się rzeźbiarz Michael Klahr, twórca pomnika Trójcy Świętej na rynku w pobliskim Lądku-Zdroju.
Nowa Biela
Dziś pogoda nie będzie nas rozpieszczać widokami. Jest pochmurno, ale przynajmniej nie pada i ośnieżone choiny cieszą oko. Stopniowo nabieramy wysokości, a trasa nie jest męcząca – idealna dla początkujących, którzy chcą spróbować swoich sił na biegówkach.
Na rozstajach wybieramy Dukt nad Spławami, by z niego przerzucić się na Mały Szengen i dotrzeć do granicy. Jako że tranzyt przez Czechy jest dozwolony, dziś trochę „potranzytujemy”, by w końcu dostać się na stronę polską.
Na czeską stronę
Naszym celem jest chata Paprsek, do której docieramy przez Brousek, Smrk (hraničník) i Palaš trasą Pohádka. Znajdujemy się już na grzbiecie, powyżej 1000 metrów n.p.m., i wielka szkoda, że nic wokół nie widać. Trochę rozjaśnia się przed samym schroniskiem, ale tylko na moment i na niewielką odległość.
Za to przed budynkiem schroniska tłumnie. Choć jest zamknięty, długa kolejka stoi przed okienkiem, gdzie można zamówić coś do jedzenia. A co z konsumpcją? W środku nie ma szans, za to po drugiej stronie ustawiono wielki biały namiot – pawilon, gdzie można w spokoju się posilić. Da się? Da!
Uwieczniamy na zdjęciu nasze zmarznięte facjaty i gnamy dalej.
Wracamy na Palaš równoległą trasą, obok szczytu o tej nazwie, by Szengenami dotrzeć do przełęczy Travná hora. Grzbiet jest tu płaski, rozległy i gdzieś z lewej, we mgle, mijamy Postawną, najwyższy szczyt Gór Bialskich. Dziś nie widać nic.
Czas na powrót do Polski. Docieramy do Duktu nad Spławami i wzdłuż Białej Lądeckiej mkniemy w dół. Dziś biegówki w Górach Bialskich przywitały nas czernią i bielą, ale i tak było świetnie. A to jeszcze nie koniec…
Trasa z pierwszego dnia – tu.
Urodzinowo – Czarnym Duktem
Kolejny dzień z nawiązką wynagradza poprzednie szaroburości. Idealnie, bo dziś stuka mi kolejny roczek w kalendarzu. Lepszego spędzania urodzin, niż biegówki w Bielicach, nie mogłam sobie wymarzyć!
Po dziewiątej meldujemy się na tym samym parkingu, co poprzedniego dnia. Mrozik jest konkretny, zatem szybko nakładamy narty na nogi i suniemy Czarnym Duktem w górę.
Droga jest piękna, niedawno przejechana, a idealny „sztruks” aż cieszy oko. Na równi z bielą otaczających nas drzew, dziś na tle błękitów.
W prześwitach czas na przerwę. Jest ciepło, można by tak stać i stać, wystawiając blade pychole do słońca.
Pnąc się wzdłuż Bielawki, docieramy do Duktu nad Spławami, który wyznacza naszą dalszą trasę.
Dukt nad Spławami
Droga biegnie wzdłuż rezerwatu „Puszcza Śnieżnej Białki”, przecina zielony szlak na Rudawiec, mija drewniany schron ze szczątkowymi widokami na okolicę i doprowadza do łącznika w stronę granicy. Małym Szengenem przerzucamy się więc na Pralinkę, mknąc przez Bílé kameny na Palaš.
Dziś jest tu inaczej, podjeżdżamy więc także pod schronisko, licząc na rozleglejsze widoki niż wczoraj.
Chata Paprsek wita prawdziwą zimą.
Magistralą po widoki
Przydałoby się jednak trochę nowych widoków. Jeśli tak, to trzeba na grzbiet! Nieco okrężną drogą…
Jesenická lyžařská magistrála to piękny kawałek narciarskiego szlaku.
Przed nami wiata i Císařská lovecká bouda. Magistralą zjeżdżamy do Černego potoku, by znów zacząć wspinaczkę.
Miejscami jest stromo, ale zbliżamy się przecież do najwyższego szczytu Gór Rychlebskich, jakim jest Smrk (1127 m).
Sam wierzchołek ukryty jest w lesie, z boku, na czerwonej ścieżce prowadzącej do Ramzovej. Z Przełęczy Trzech Granic podchodzi się nań przez rezerwat Rašeliniště na Smrku.
Po drodze widoki: czyżby na Karkonosze i Śnieżkę?
Wracamy na przełęcz. Słońce jest już niżej i pięknie przebija się przez zimowe sztukaterie lasu.
Z widokami na Jeseniki podchodzimy na Brusek.
Wczoraj było tu istne mleko i porywisty wiatr.
Na szczycie czas na jadło i napitki w pięknych okolicznościach przyrody.
Skalisty Brousek prezentuje się nader przyjemnie w tej scenerii.
Przez sedlo Travná hora zjeżdżamy Szengenem do Duktu i Białym Spławem śmigamy do Bielic. I choć powrót przez Przełęcz Lądecką nie należy znów do najprzyjemniejszych, a w drodze powrotnej mamy bliskie spotkania trzeciego stopnia z niebieskimi ludzikami, warto było fatygować się tak daleko na weekend.
Trasa z drugiego dnia – tutaj.
Biegówki w Górach Bialskich:
- Parking przy początku tras biegowych w Bielicach: https://en.mapy.cz/s/kavohoboho
- Wypożyczalnie sprzętu – w okolicy; przy samych trasach brak. Popularną wypożyczalnią jest Wildcat w Starym Gierałtowie.
- Dla biegówkowiczów stworzono bezpłatną mapę tras wydaną przez Compass. Można ją dostać w budynku Wildcat przy wypożyczaniu sprzętu.
- Aktualne informacje na temat tras ratrakowanych przez „Misia” znaleźć można na stronie Gminy Stronie Śląskie.
- Na stronie Bílé stopy dokładny przegląd ratrakowanych tras. Poszczególne kolory pokazują, kiedy zostały one przygotowane.
- Na trasy można wyruszyć także od strony Nowej Morawy.
- Noclegi – sporo. W Bielicach, Starym i Nowym Gierałtowie, Stroniu Śląskim. Do poszukania w necie – co kto lubi.
Piękna zima! Mój brat jeździł tam niedawno i bardzo sobie chwalił. Ja też w lutym po raz pierwszy spróbowałem sił na biegówkach, ale na razie mnie nie przekonały 😉
O, a gdzie jeździłeś? Typowe bieganie czy łażenie? I dlaczego nie przekonały?
Pełny luksus! Ja niestety musiałem się zadowolić jednodniówką.
Ale akurat wybrałeś ten lepszy dzień. Pełne słońce!
Te Góry Bialskie są wg mnie stworzone na biegówki albo na rower, bo wydaje mi się, że piechotą to trochę nudno. Fajnie, że są przygotowane ślady, widzę że nawet ruch dwukierunkowy jest przewidziany. W drugi dzień lepsza pogoda, zimowe pejzaże fajniejsze i bardziej widokowa trasa. W Czechy można było wjechać na biegówkach tak po prostu?
Właśnie taka była moja refleksja – jak podobałoby mi się tu latem? Byłam w okolicach bardzo dawno temu w wakacje i już nie pamiętam, zresztą wrażenia (i wymagania) z wiekiem się zmieniają. Za to jesień parę lat później była bardzo przyjemna. Co do Czech – kontroli granicznej nie było, tranzytem przecież można :).